Podobno każde miasto ma swoje słowo. Takie, które je określa, wyznacza mu rytm, nadaje bieg myślom jego mieszkańców. Podobno w Rzymie takim słowem jest seks.
Zaczęłam się zastanawiać jakie słowo określa Łódź. Coś, co opisywałoby nie tylko ulice, budynki, ale też ludzi, ich nastroje, miny, zachowanie. Stwierdziłam, ze nie odważyłabym się użyć słowa depresja. Jest zbyt mocne, ostateczne. Wymaga leczenia, medykamentów, konsultacji, terapii, a ja chcę wierzyć, ze z Łodzią nie jest tak źle. Nie jest pacjentką całkiem chorą, zniszczoną przez zło tego świata i tylko lekarz może jej pomóc na chorą duszę. Dlatego słowa depresja bym nie użyła, choć znam wiele osób, które uznałoby je za odpowiednie bez wahania. Ale nie ja, dla mnie depresja nie jest odpowiednia dla określenia Łodzi. Czytaj dalej