Tekst pisany na gwałt

Piszę, bo muszę napisać, bo coraz bardziej mnie to bombarduje z każdej strony i jest to dla mnie jedyny sposób na odreagowanie tego gniewu, który się we mnie budzi.
Wszystko zaczęło się w piątek, gdy przyszło mi przeczytać i omówić tekst Andrei Dworkin „Żądam zawieszenia broni – jednego dnia bez gwałtów” („I Want a Twenty-Four-Hour Truce During Which There Is No Rape”).  Tekst ostry, drugiej fali feminizmu i chociaż z niektórymi jego tezami nie sposób się nie zgodzić, to mnie osobiście zraził zbyt ostry język i sposób przekazywania treści, bym zgodziła się z całością. Jednak od tego tekstu rozpoczęło się w moim życiu dyskutowanie o gwałtach, które trwa do dziś.

Martwi mnie to, że nie wszyscy jeszcze rozumieją, że gwałt jest zły niezależnie od tego, na kim go popełniono. Naprawdę nie ma znaczenia, czy była to wyzywająco ubrana nastolatka, zakonnica, matka dzieciom, narkomanka czy żołnierz. Gwałt jest gwałtem, jest przestępstwem, jest zły, naganny i jedyną osobą winną jego popełnienia jest ten, kto go popełnił. Winnym kradzieży nie jest okradziony dlatego, że miał to, co zostało okradzione. Winnym pobicia nie jest ten, który został pobity, bo miał twarz, w którą można było uderzyć. Winna gwałtu nie jest kobieta dlatego, że ma ciało, które można zgwałcić.
Proste? Proste. Tylko czemu niektórym nie można tego wytłumaczyć?
zdjecie_20120912181807_278
Czemu  wciąż pojawiają się jakieś próby usprawiedliwiania gwałcicieli i zrzucania winy na kobietę? To analizowanie jak była ubrana. A co to za powód? I skoro zdarzają się gwałty na zakonnicach, to powinno to zakończyć dyskusje ubraniowe wokół gwałtów raz na zawsze, bo tak jak one są pozakrywane, to nikt nie jest, a dewiant i tak uznaje, że prowokują – skoro gwałci. Usprawiedliwienie swojego skrzywienia czyimś zachowaniem jest przejawem skrajnego zachowania, które nie powinno być tolerowane przez społeczeństwo.
Poza tym te wytyczne czego nie robić, żeby się nie narazić na gwałt. Nie zakładać spódnicy, bluzki, sukienki, spodni (tak, bo obcisłe jeszcze bardziej obnażają). Nie wychodzić za późno , za wcześniej. Nie wracać samej, nie wracać z mężczyzną. Ale jest i więcej:  nie przebywać  z mężczyzną w pomieszczeniu, nie chodzić na randki, nie chodzić do kina, nie być w związku, nie być w sąsiedztwie, nie być w narzeczeństwie, nie być w małżeństwie…
Wychodzi na to, że jedynym sposobem, żeby nie być zgwałconą – jest NIE ISTNIEĆ.
A trochę trudno nie istnieć, skoro się istnieje.

zdjecie_20120912181801_808
A jeśli się istnieje i ma się ciało, to ma się pełne prawo o jego decydowaniu.

Kobieta ma prawo nie chcieć seksu tak samo, jak ma prawo do tego mężczyzna. Naprawdę. I to, czy jest w jakiejś relacji z danym mężczyzną, czy jest z nim w związku czy nawet w małżeństwie- tego faktu nie zmienia. To wydaje się być proste do zrozumienia, a jednak dla niektórych tak proste nie jest. Poza tym utarło się, że zabawnie jest z przemocy na tle seksualnym pożartować.
Zawsze w takich wypadkach słyszę w uszach ten obrzydliwy rechot Leppera (nie, nie zgadzam się, że o zmarłych dobrze albo wcale, bo poza jego wiecznym hasłem „Balcerowicz musi odejść” w mojej pamięci pozostał po nim wyłącznie ten rechot), który pozwolił sobie tak przezabawnie zażartować, że prostytutki nie można zgwałcić. OTÓŻ MOŻNA. To jakby stwierdzić, że bokserowi nie można naruszyć nietykalności cielesnej. Tylko dlatego, że coś jest jego pracą nie znaczy, że można go przymuszać do tego gdzie, kiedy i jak to wykonuje. A gwałt  jest najgorszą formą przymuszenia.

zdjecie_20120912181757_755
Bardzo to jest przykre, że ciągle trzeba jeszcze tłumaczyć, że NIE znaczy NIE. Nie znaczy „być może”, „ewentualnie jak się postarasz” czy „nie wiem”. Jeśli kto stwierdzi inaczej, to czy odpowiadając na pytanie „Lubisz seks ze zwierzętami?” – „Nie”, chciałby, żeby ktoś uznał to za odpowiedź „W sprzyjających okolicznościach nie pogardzę”? Przecież wiemy, co mówimy.

Jeszcze gorzej jest wtedy, gdy jakaś banda frustratów seksualnych, którzy nie mogą w normalny sposób znaleźć chętnych na seks z nimi kobiety, uznaje że rozwiązaniem jest sytuacja, w której kobieta zwyczajnie nie jest w stanie tego NIE powiedzieć. A może tak być, gdy jest pijana. I nie – nadal to nie jest wina kobiety, bo chyba nikt, kto kiedykolwiek był pijany (a niech mi teraz nikt nie wyskakuje z tekstem, że nigdy nie był, bo jest w takim wypadku tak wyjątkowy jak umowa o pracę na czas nieokreślony, którą ktoś podpisał z kobietą w ciąży w Polsce) nie uważa, że zasługiwał wtedy na zgwałcenie.
A niestety takie zdanie wygłosił (czy w tweetach można coś wygłosić? – uznajmy, że to skrót myślowy) ostatnio Ziemkiewicz. NO kolejny idiota w przestrzeni internetowej. Oczywiście jest w niej takich wielu, ale ten jest znany, uznany i nagradzany, a tu dowód bezmózgowości totalnej.  Dla niego wykorzystanie pijanej kobiety to nie jest zachowanie skrajnie naganne, ale sytuacja zupełnie normalna. Zwyczajna a nawet chyba oczekiwana przez innych. Jak to mężczyzna ma do dyspozycji bezwładne ciało kobiety i nie uprawia z nią seksu? Dziwne widocznie. Chociaż chyba raczej w kręgach fanów nekrofilii czy somnafilii. Naczytali się bajki o „Śpiącej królewnie” i zapragnęli być tego typu księciem. Nie jest to godne pochwały, bo taki książę to żaden książę. Tym gorzej, że klakierów ten nieszczęsny idiota ma wielu, bo w ich uszach najwyraźniej rechot Leppera brzmi zabawniej niż w moich.

zdjecie_20120912181804_613 Jakim trzeba być frustratem seksualnym, żeby nie być w stanie stworzyć satysfakcjonującej relacji seksualnej z drugim człowiekiem, w której uprawia się taki seks, jaki obu stronom sprawia przyjemność i na jaki się godzą? Trzeba partnera upijać, odurzać, przymuszać i GWAŁCIĆ? W przypadku tych panów poważnie bym się zastanowiła nad terapią u seksuologa i optowała za edukacją seksualną w szkołach, bo na ich przykładzie bardzo wyraźnie widać braki w tym zakresie.

P.S. 1.  Sofia Loren powiedziała kiedyś: „  Potrafię w dwunastu językach powiedzieć NIE, to kobiecie powinno wystarczyć”. I niech jej ktoś  teraz wytłumaczy, że to nie wystarczy.

P.S. 2. Kampanie społeczne mówiące o gwałcie ( z jednej wykorzystałam w teksie zdjęcia) też dające do myślenia: NORWEŻKA MÓWI NIE,  Prośba o gwałt

5 thoughts on “Tekst pisany na gwałt

  1. Zgadzam się z każdym Twoim napisanym słowem – doskonale rozumiem Twoje wzburzenie… Ostatni raz tak mnie zdenerwowały wypowiedzi Krzysztofa Boćkowskiego (lekarz seksuolog i biegły sądowy, również mąż i ojciec…) z Białegostoku, o tym, że kobiety same prowokują gwałty:

    „Tu są dwie różne kwestie, należy rozróżnić gwałt, gdy kobieta zostaje zaatakowana, potraktowana w sposób bestialski, a co innego, gdy poszła z facetem na drinka lub spotkanie i potem jest zdziwiona, że doszło wbrew jej woli do stosunku. Dlaczego kobiety wstydzą się przyznać, że zostały zgwałcone? Bo często same nie wiedzą, co tak naprawdę się stało, sytuacja była niejasna. Przykładowo, gdy kobieta umawia się na randkę, nie jest chyba świadoma, kolokwialnie mówiąc, że mężczyzna zawsze jest nastawiony na seks. Dziwić może to zaskoczenie kobiet, które mówią „po fakcie”, że chciały się tylko pocałować, a tymczasem zdarzyło się więcej. Problemem mężczyzn jest to, że trudno jest im odczytywać sygnały płci przeciwnej – ciężko jest się domyślić, kiedy kobieta chce, a kiedy nie chce. Na moje dyżury policja przywozi właśnie ofiary gwałtów, do zbadania czy wydania opinii i powiem pani, że niektóre z nich są faktycznie roztrzęsione, a inne nie, to jest kwestia ich podejścia. Jeśli taka osoba wcześniej regularnie współżyła płciowo, często zmieniała partnerów, takie przeżycie może być dla niej mniej traumatyczne. Natomiast, gdy ofiarą gwałtu zostaje młoda, niewspółżyjąca wcześniej dziewczyna z katolickiego domu, to zdarzenie może być powodem głębokiej depresji czy nawet chęci odebrania sobie życia. Fakty, że tylko 10% kobiet zgłasza gwałt na policję wynika też z nastawienia – dla jednej ten gwałt był wielką tragedią, dla innej niekoniecznie. Wydaje mi się, że na policję zgłaszają się takie kobiety, które faktycznie nieszczęśliwie stały się ofiarami bestialskiego gwałtu, i które nie mają sobie samym niczego do zarzucenia”

    http://czasbialegostoku.pl/artykul/kobiety-same-prowokuja-do-gwaltu-coraz-wiecej-seksualnych-przestepstw-w-regionie

    I jeszcze inne smaczki:

    „Jeżeli kobieta nie chce współżyć, to niech się nie spotyka z mężczyznami”
    – Ja to zawsze młodzieży tłumaczyłem: jeżeli kobieta nie chce współżyć, to niech się nie spotyka z mężczyznami. Proste. Takie jest moje zdanie – stwierdził w końcu dr Boćkowski. Seksuolog podał przykład amerykańskiej organizacji zajmującej się obroną mężczyzn, która doradza, by przed odbyciem stosunku kobieta i mężczyzna podpisywali na to pisemną zgodę. – Bo mogą być nieporozumienia – mówi.
    To właśnie nieporozumienia często są, zdaniem lekarza, winne oskarżeniom o gwałt. – To jest problem, wypiją piwo, wino, on ją obejmuje, ona go całuje. Potem ona się broni, to on ją na siłę weźmie. No weźmie na siłę chłop, no pewnie, że weźmie – twierdzi.”

    Najsmutniejsze jest to, że mężczyzn podzielających opinię Boćkowskiego jest mnóstwo i najbardziej mnie bulwersuje to, że ciągle trzeba o tym rozmawiać. Nie, znaczy nie – tu powinien nastąpić koniec rozmowy. Przykro mi też stwierdzić, że spotykam też kobiety, które kiedy słyszą, że jakiś mężczyzna skrzywdził jakąś kobietę, mają czelność powiedzieć „same się o to prosiły…! mają na co zasłużyły”. Nóż się w kieszeni otwiera.

    Z badań wynika, że niemal każda kobieta doświadczyła przynajmniej raz napastowania seksualnego – w komunikacji miejskiej, na ulicy, w pracy, w szkole, w najbliższym otoczeniu. Straszne jest to, że wiele kobiet boi się powiedzieć stanowcze „NIE” w takich sytuacjach. Nie wiadomo z kim bardziej trzeba rozmawiać – z kobietami, żeby miały siłę zawsze reagować i obronić swoją godność, czy z mężczyznami, którzy obwiniają kobiety-ofiary o to, że gwałty/napastowania miały miejsce.

Dodaj odpowiedź do cbg505 Anuluj pisanie odpowiedzi