Skomplikowane pojęcie „liceum ogólnokształcące”

Są ludzie, którzy rodzą się z wiedza, co będą robić w przyszłość i dążą do tego na każdym poziomie rozwoju i edukacji. Niektórzy z nich pragną być lekarzami i to nie dlatego, że mamusia i tatuś w tym zawodzie pracują (chociaż może to są takie wzorce), tylko dlatego, że nic ich tak nie bawi jak badanie i sekcje na lalkach przeprowadzane. Inni chcą być prawnikami (ponownie przykład rodziców może, ale nie musi być argumentem), bo wydaje im się, że tylko na Sali sądowej są w stanie spełnić się całkowicie i niezaprzeczalnie. Są też tacy, którzy chcą być mechanikami samochodowymi, w dzieci ostwie wrzucają do wanny resoraki udając, że to myjka, a potem rozkręcają je na części pierwsze i składają bez uszczerbku na ich możliwościach jezdnych. Są tacy, którzy chcą być strażakami i czasem coś podpalą tylko po to, żeby to ugasić. Zapaleńcy marzący o pracy w policji, a może straży miejskiej. Ci, którzy chcą uczyć i wychowywać kolejne pokolenia i widzą swoją przyszłoś w szkolnictwie. Tacy, którym marzy się jeżdżenie samochodami, więc wiedzą, że będą kierować taksówkami, autobusami, ciężarówkami …

Naprawdę grono ludzi wie, co będzie robić i potem to robi.

Są też ludzie, którzy nie wiedzą. Jako dzieci co tydzień zmieniają zdanie w kwestii swojego przyszłego zawodu, wszystko im się podoba, wszystko kusi, ale nic jakoś szczególnie. Albo w ogóle chcą być książętami i księżniczkami (no niektórym to się nawet udaje i to bez ukoronowania głowy, ale pomijam to słusznym milczeniem)

Tacy ludzie idą do liceum ogólnokształcącego w nadziei, że tych kilka lat umożliwi im dojrzenie do decyzji o reszcie swojego życia. Oczywiście nigdzie nie jest powiedziane, że po  3 latach jakiejkolwiek pewności nabiorą i może się okazać, ze nawet później będą podejmować decyzje błędne i zmieniać kierunki studiów. Jednak nie ma studiów ogólnokształcących, bo na tym etapie  zakłada się już jakąkolwiek wiedzę u młodego człowieka w kwestii tego co lubi, czego nie lubi, co sprawia mu przyjemność co powoduje jego obrzydzenie. Z założenia jak widok zwłok nawet w serialu powoduje u niego mdlenie , nie wybierze on się na studia medyczne, które w programie mają prace w prosektorium, a jeśli nie ma dla takiego człowieka różnicy między „ó” i „u” , stosuje je wymiennie w zależności od nastroju, to nie powinna w głowie zaświtać mu myśl, że jego jedyne słuszne miejsce jest na polonistyce ( czasem świta, ale to zupełnie inny problem). A w ogóle to nie chciałam o tym poziomie edukacji pisać, bo nie chodzi mi tu o studia czyli edukacje wyższą, ale o średnią, czyli właśnie te biedne licea ogólnokształcącego.

Idzie tam taki młody człowiek, bo nie idzie do zawodówki (czy ona istnieje czy nie to też inny temat, ale ja założyłam pisanie określonej długości tekstów i będę się tego trzymać), bo nie wie do jakiej chciałby iść. Nie idzie też to technikum, co może być spowodowane dokładnie takimi samymi wątpliwościami i niemożliwościami jak w przypadku zawodówki. I w tym liceum ogólnokształcącym nagle okazuje się, że taka chemia to go w ogóle nie interesuje, sprawia mu przykrość okrutną dobieranie odczynników, życia na tych równaniach marnuje i absolutnie mu się to nie podoba. I już dzięki temu wie, że nigdy, ale to przenigdy w życiu na farmacje nie pójdzie. Ale np. jego koleżanka z klasy rozwija na chemii skrzydła, ostrzega swoją pasję i sens życia i w jej głowie ta farmacja pojawia się niczym ziemia obiecana. Takie odmienne zdanie można mieć też na innych lekcjach takich jak biologia, fizyka, historia czy matematyka.

Dlaczego zatem zmusza się tych biednych, młodych ludzi to uczenia się tego, co im przyjemności nie sprawia. Ano dlatego, że to liceum jest ogólnokształcące. Taka prosta kwestia jak przeczytanie tego i zrozumienia pojęcia wyjaśnia wszystko. Liceum takie zakłada, ze po nim można iść na dowolnie wybrane studia wyższe z zapleczem wiedzy do tego kroku niezbędnym. Musi być matematyka, bo można iść na politechnikę, a tego bez umiejętności  liczenia ( nie, wiedza o liczeniu nie jest wystarczająca, czytanie o tym, że ludzie rozwiązują zadania nie jest dobrym kierunkiem) sobie nie wyobrażam. Można też istna studia humanistyczne i wtedy wiedza w tym zakresie, nie tylko zdobyta na języku polskim, wydaje się nieoceniona.  Ja będąc w liceum profilowanym godziłam  się na to, że jego część ogólnokształcąca taka właśnie jest. Do głowy mi nie przyszło, że coś z tym trzeba zrobić i jakieś przedmioty należałoby wyrzucić. W założeniu wszyscy po mojej szkole mieli natychmiast biec na akademie muzyczną, bo połowę edukacji poświęcali na przedmioty muzyczne. Do tego celu dostosowany był nawet system matur, gdzie matury z przedmiotów ogólnokształcących były ostatnie ( a całość matur rozpoczynała się w lutym), bo akademia ma egzaminy wcześniej niż inne uczelnie wyższe. I też nie jest to taki kaprys, tylko gdyby ktoś jednak ze swoim talentem i umiejętnościami na te uczelnie się nie dostał, to ma szanse iść na inną. I po to właśnie jest program ogólnokształcący w szkole muzycznej.

Dla mnie najbardziej niepotrzebnym przedmiotem był WF. Kompletnie niczego mnie nie uczył i nic we mnie nie rozwijał. Mówię to z całą świadomością kogoś, kto już na studiach był maniakiem biegania na WF, którego  w ramach zajęć uczelnianych było mi mało, więc sobie dokładałam do tego basen. I wiem, że kwestia niechęci do zajęć sportowych wynikała u mnie ze złego programu w tym zakresie, bo bieganie wokół stawu albo wieczna gra w siatkówkę zwyczajnie mnie nudziły. Ale nawet chemia, która przyprawiała mnie o zawroty głowy i gdyby nie układ okresowy w sali, to do dzisiaj bym siedziała nad niektórymi zadaniami, nie stanowiła dla mnie przedmiotu, który bym z programu wyrzuciła. Zresztą pomagała mi na niej, znienawidzona prze wielu, matematyka, która ułatwiała mi też życie na fizyce i harmonii muzycznej, której uczyłam się z chęcią i pasją, chociaż na tym etapie edukacji doskonale wiedziałam, że dalszy mój los to raczej nauki humanistyczne. Ale jeszcze mogłam zmienić zdanie, jeszcze mogłam jednak kierunek politechniki wybrać, bo niezależnie od tego, że chodziłam do szkoły muzycznej, to chodziłam do liceum ogólnokształcącego i miałam tego pełną świadomość.

Dodaj komentarz